Była ciemna noc kiedy trafiłem w lesie na
zbłąkanego i ciężko rannego wilka. Miałem wtedy 2 lata i 9 miesięcy.
Wziąłem chorego na plecy i zaniosłem do naszego szamana, u którego byli
też moi rodzice. Położyłem go na skale i powiedziałem:
-Leżał samotny w lesie. Trzeba go opatrzyć bo inaczej nie przeżyje dzisiejszej nocy. -Dobrze, zbadam go a potem opatrzę, ale teraz ty idź się połóż. - powiedział szaman. Poszedłem do mojej jaskini i usnąłem. Następnego dnia z samego rana wybrałem się na polowanie. Upolowałem dużą zdobycz i postanowiłem podzielić się nią z rodzicami. Wbiegłem do ich jaskini trzymając zdobycz w pysku. -Idź stąd precz! - wrzasnęli- Ten wilk którego przyprowadziłeś chory jest na śmiertelną chorobę! Pewnie ty też się nią zaraziłeś i teraz pozabijasz cały nasz klan! Trzymaj się z dala od tej watahy! Chciałem jak najszybciej uciec od nich. Jak można być tak podłym?! Wyrzucić własnego syna! Odwróciłem się i wybuchłem płaczem. Nie pozostawało mi nic prócz ucieczki. Gdy oddaliłem się przystanąłem. Byłem wyczerpany. Nagle przed sobą zobaczyłem jaskinię. Bez wahania wszedłem do niej i zasnąłem. Gdy się obudziłem zobaczyłem śliczną waderę, która chyba byłą alfą jakiegoś stada. <Aqua dokończysz?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz